W jakiś sposób właśnie spełniam pierwszy etap mojego marzenia z dzieciństwa aby polecieć na Marsa. Na razie w formie krzemowej tabliczki z imieniem i nazwiskiem, ale z myślą żeby kiedyś zrobić to naprawdę. NASA właśnie zbiera chętnych do wirtualnej podróży na Marsa jako nazwisko na kawałku krzemu.

Od dziecka moim marzeniem były podróże kosmiczne. Chłonąłem wszystkie książki science fiction, w zaprzyjaźnionym kiosku w teczce czekało zawsze na mnie nowe wydanie Fantastyki. W okolicach daty wydania nowego numeru codziennie przychodziłem do kiosku żeby pytać czy już dotarł. I czytałem idąc, jak teraz robią ludzie przeglądając social media na przejściach dla pieszych. Potem zaczęła się fascynacja książkami Stanisława Lema i jego niesamowitym podejściem do przyszłości. Filozoficznym i futurystycznym jednocześnie.

Dzięki kilku książkom, które odcisnęły szczególny ślad w mojej pamięci, najbardziej chciałem polecieć na Marsa. Pewno najmocniej wpłynęła na to seria książek Edgara Rice Burroughsa – “Księżniczka Marsa” i kolejne z serii. Niesamowite że pierwszą z nich napisał w roku 1912!

Obserwacje krajobrazu marsjańskiego

Dlatego śledzę postępy eksploracji Marsa, z zapartym tchem oglądałem każdy krajobraz który pokazał się łazikowi Pathfinder. Zabiłem wtedy modemowe łącze internetowe i musiałem sam zarobić na rachunek za 0202122… Bo każde trzy minuty korzystania z internetu kosztowały wtedy sporo 😉 Z tego co pamiętam to 23 grosze za każde trzy minuty. Czyli w tamtych czasach, o ile dobrze na szybko liczę, pensja całkiem nieźle opłacanego informatyka wystarczała na korzystanie z Internetu przez 9 dni w miesiącu. A obrazy ściągały się nieziemsko długo przy prędkości 56 kb/s (kilobitów, nie gigabitów! Czyli na okrągło milion razy wolniej – takie przypomnienie dla młodzieży) ;).

No dobrze, przesadziłem może, komórki na LTE osiągają teraz nie więcej niż 60 Mbit, czyli połączenie internetowe jest zaledwie 1000 (słownie tysiąc) razy szybsze niż w początkach Internetu.

Karta pokładowa

Teraz kibicuje Elonowi Muskowi w jego przygotowaniach do zdobycia Czerwonej Planety, bo planuję się z nim zabrać 😉

Dlatego dziś od razu zarejestrowałem się w programie wysłania nazwisk na powierzchnię Marsa. I oto mój bilet i karta pokładowa!

Jeszcze są wolne miejsca, więc możecie się też rejestrować na stronie NASA i zamówić bilet na Marsa 😀

A co przed odlotem?

Tymczasem trzeba pracować i rozwijać technologię żeby kiedyś móc polecieć osobiście. Więc zapraszam do zakupów, najnowsze wyłączniki i gniazdka linii FIBARO Walli wyglądają naprawdę kosmicznie 😀

Gniazdko FIBARO Walli w nocy

W razie czego pomożemy w doborze i konfiguracji.

Podoba ci się mój artykuł? Oceń go